Brudna robota. Zapiski o życiu na wsi, jedzeniu i miłości w recenzji mieszczucha

Brudna robota z brudną okładką/fot. autor bloga
Kristin Kimball, Brudna robota. Zapiski o życiu na wsi, jedzeniu i miłości
Wydawnictwo Czarne 2012
s. 272

Czas dla mnie aktualnie przeraźliwie się skurczył - przygotowania do kolokwium idą pełną parą, w związku z tym chwil na czytanie i pisanie jest zdecydowanie mniej. Z radością zauważam jednak, że czytelnicy bloga czy też przypadkowi przechodnie ciągle są obecni na tej stronie, stąd czuję powinność, aby coś nowego się pojawiło. Całe szczęście książek przeczytanych jest całkiem sporo, więc mam z czego wybierać. Padło na Brudną robotę. Zapiski o życiu na wsi, jedzeniu i miłości Kristin Kimball wydaną w serii Dolce vita przez Wydawnictwo Czarne.

Książka przedstawia wiejską egzystencję dziewczyny z większego miasta, z wszystkimi jej urokami i wadami. Autorka zakochała się w uroczym, acz trudnym we współpracy młodym farmerze i dla niego postanowiła całkowicie zmienić swoje życie. Brudna robota to swojego rodzaju wspomnienia z pierwszego roku spędzonego na własnej farmie, z nawiązaniami do przyszłości i przeszłości jej gospodarzy. Kristin Kimball rozwiewa mit sielskiego życia na wsi i pokazuje, ze jest to przede wszystkim ciężkie i wymagające zajęcie. Odpowiada także poniekąd na pytanie, czy łatwo zamienić szpilki na gumiaki i czy nowy związek dwójki tak różnych od siebie ludzi jest w stanie przetrwać zmagania z naturą. 

Autorka z detalami opisuje zadania, które muszą być wykonane na farmie i dla osoby, która nie miała z taką pracą wiele wspólnego mogą okazać się niezrozumiałe. Ja do teraz nie wiem o co chodziło z tym zaprzęganiem koni do wozu i co dokładnie na co się zakładało. Wobec tego nie zawsze też mogłam sobie wyobrazić, jak wglądała wykonywana na farmie praca, lecz nie wpływało to na jakość i wrażenia z lektury.

Przyznam, że książka przeleżała na półce przez rok, zanim po nią chwyciłam. Już po rozpoczęciu lektury trafiła się miesięczna przerwa w zapoznawaniu się z jej treścią. Ale mimo tych opóźnień cieszę się, że mogłam ją przeczytać. Napisana jest lekko, wciągająco, choć może momentami, szczególnie na pierwszych kartach, zbyt osobiście i nawinie, ale to wrażenie całe szczęście szybko mija.
jedyne związki z farmą/for. autor bloga

Brudna robota jest całkiem dobrze napisanymi wspomnieniami wiejskiego nowicjusza, który zdecydował się na tak odważny krok, jak całkowita zmiana swojego życia. Czytelnik może sobie zadać pytanie, czy sam podjąłby takie wyzwanie. Pytanie jest tym bardziej zasadne, że sama autorka często nie wie, szczególnie podczas pierwszych miesięcy w nowym miejscu, czy dokonała dobrego wyboru. A ja niejednokrotnie podczas lektury trzymałam kciuki, żeby wszystko dobrze się potoczyło.

Nie jest to książka tylko na wakacyjny wypoczynek. Mieszkańcy większego miasta pewnie chętnie po nią sięgną, gdy powrócą ze swojej dniówki w biurze. Wybitnym dziełem literatury światowej Brudna robota nie jest, ale rolę odskoczni do codziennej bieganiny spełni całkiem nieźle.

ocena: 7/10 

Komentarze

Popularne posty