Fajny pomysł na prezent i do niedzielnej kawy - czekoladki i praliny z Karmello


takie opakowania można nabyć/fot.autor bloga
Przyznam uczciwie, że mało dotychczas pojawiło się tu wpisów o jedzeniu. Książki i czytanie pochłaniają mnie o wiele bardziej, co zresztą jest zauważalne. Nie obiecam, że proporcje między jedzeniowymi i czytelniczymi notkami jakoś wyjątkowo się zmienią, niemniej postanowiłam podzielić się z Wami pozytywnymi odczuciami dotyczącymi jednej z kawiarnio-czekoladowni, której uroki odkrywamy od jakiegoś czasu z prawdziwą przyjemnością. 

Wszystko zaczęło się od marcepana - może nie jest to przysmak dla każdego, my pałamy do niego jednak zdecydowanie pozytywnym uczuciem. Z jednym małym ale - najchętniej pozbyłabym się z wersji sklepowych tych wszystkich czekoladowych otoczek, aromatów dodawanych do czystego i bazowego marcepana. Dlatego wielka radość wiązała się ze znalezieniem w krakowskim oddziale Karmello bloku marcepanowego -  słodkiego przysmaku z jego czystej postaci, którym można kroić i następnie się nim zajadać. 

Tydzień temu, podczas spaceru po centrum Katowic, szukaliśmy rozwiązania odwiecznego problemu - co słodkiego dorwać do niedzielnej kawy? Tak, oglądając różnego rodzaju ciasta i ciasteczka, trafiliśmy do katowickiej siedziby Karmello, gdzie spłynął na nas pomysł - a może skomponujemy sobie sami pudełko czekoladek? Tak nam się ta zabawa spodobała, że wczoraj powtórzyliśmy zakupy, tym razem tworząc własny zestaw pralinek.

Zasada jest prosta - istnieją różne wielkości pudełka i kuferki, do których obsługujące panie (może są też panowie, my takich nie spotkaliśmy) pakują wybrane przez nas rodzaje czekoladek czy pralin we wskazanej (także przez nas) ilości. Jest zabawa przy wybieraniu, jest także przy testowaniu i konsumowaniu. 

Nie mogę przyznać, że wszystkie wybrane przez nas rodzaje czekoladek czy pralin były fantastyczne. Wielkim nieporozumieniem jest w naszej ocenie na przykład czekoladka mojito, która z nazwą ma niewiele wspólnego. Czekoladka cappuccino natomiast to prawdziwy miszmasz smaków i faktur, przy kosztowaniu której po prostu dzieje się za dużo, a wrażenie pozostaje niewielkie. Nie mogę ukryć, że czekoladka piernik tylko odrobinę smakowała piernikiem, trochę za mało jak na moje wymagania, a ta o nazwie cookie prawie w ogóle.
słodycze i książki <3/fot. autor bloga

Z drugiej jednak strony nie można nie pochwalić umiaru producenta przy tworzeniu czekoladek i pralin alkoholowych. Taki typ słodyczy zawsze jest dla mnie kontrowersyjny w swoim wykonaniu - niektóre tzw. baryłeczki smakują bardzo ordynarnie i dosłownie, a przecież skoro po nie sięgam to mam ochotę na coś słodkiego, a nie na kieliszek likieru wiśniowego. Karmello udaje się ten alkoholowy posmak wyważyć jednocześnie pozwalając klientowi wyczuć smak konkretnego trunku. Wyjątkiem na razie przez nas odkrytym jest czekoladka wódka chilli - bardzo smakuje wódką i bardzo pali w gardle. Ale ma pewien urok, który nie pozwala o niej zapomnieć i który sprawia, że po pewnym czasie chce się do tego wyrobu wrócić. Do tego jest tak charakterystyczna, że stawiam jej ogromnego plusa.

Duże wrażenie zrobiły też na mnie praliny smak Indii, czyli mleczna czekolada z sezamem, migdałami i curry. Trochę jak czekoladka, trochę jak kurczak - zawyrokowaliśmy z przymrużeniem oka. A już bez tego przymrużenia powiem, że ta kompozycja zapada w pamięć, jest oryginalna, a przede wszystkim smakuje bardzo dobrze. 

zestaw czekoladek skomponowany przez nas/fot. autor bloga
Cała reszta, której udało nam się na razie spróbować (a do zapoznania się z wszystkimi czekoladkami i pralinami droga daleka) powoduje, że jesteśmy bardzo na tak. Delikatne, nie za słodkie, prawdziwie czekoladowe czy mleczne - tego od łakoci oczekujemy. Również należą się spore brawa za czekoladki owocowe - taka gruszka jest bardzo orzeźwiająca. Na marginesie powiem, że nie mogę się doczekać, aż skosztuje wyrobów z Kolekcji szefa, w której czekolada komponuje się (chce sprawdzić, czy bez zgrzytów) z pomidorami  i bazylią, musztardą, serem pleśniowym czy oliwkami i czosnkiem.

Przy okazji zakupów i kosztowania naszła nas jeszcze jedna refleksja - wielokrotnie na pewno zastanawialiśmy się wszyscy nad zakupem jakiegoś symbolicznego upominku dla odwiedzanej przez nas osoby. Gdy książka, z różnych powodów, odpada, robi się problematycznie. A nasza refleksja polega na tym, że o wiele fajniej jest kupić taki skomponowany samodzielnie zestaw czekoladek czy pralin niż wyświechtaną, niezbyt estetyczną i o wątpliwym smaku bombonierkę (oczywiście generalizuję, ale powiedzcie, czy jest inaczej?). Koszt podobny, a zupełnie inna jakość i radość. 

więcej informacji na stronie Karmello

Komentarze

Popularne posty