Pięć książek z półki Członka Rodziny, które czekają na przeczytanie

dzisiejsza piątka/fot. autor bloga
Czas na drugą część cyklu - jako że spędzam środowy wieczór (jak i kilka innych wieczorów ostatnio) w domu u Rodziców, to jest to najlepsza sposobność do tego, aby przejrzeć półki Członka Rodziny, także wielkiego zbieracza książek, i powiedzieć do pięciu z nich: Tak, ciebie chcę przeczytać! I do szóstej, tak bonusowo, też. Będzie głównie z historią w tle, choć zdarzy się wyjątek, będzie raczej opaśle (choć tu też wyjątek, ten sam zresztą), ale przede wszystkim będzie literacko, bo pozycje, które wybrałam, to kawał dobrej literatury. Zaczynamy!


1. Mariusz Urbanek, Broniewski. Miłość, wódka, polityka (wyd. Wydawnictwo Iskry)
fot. autor bloga
O Mariuszu Urbanku sporo się znowu mówi z okazji wydania kolejnej biografii Brzechwa nie dla dzieci. Ja jednak sięgnęłam na półkę po starszą pozycję o literacie chyba trochę mniej znanym niż wspomniany Brzechwa. Broniewski był postacią ciekawą i to już przemawia za wybraną lekturą. Do tego należy dodać to, co twierdzi większość czytelników - w tej biografii więcej jest człowieka niż pewnego rodzaju dokumentowania dziejów. I to dobrze, bo można poznać postać Władysława Broniewskiego dokładniej, a na pewno na to zasługuje. Plus za dodanie zdjęć, choć może nie do końca odpowiada mi sposób ich redakcji.

2. Andrzej Szczeklik, Kore (wyd. Znak)
fot. autor bloga
Wybrałam Kore, ale równie dobrze być by to mogło Katharsis czy Nieśmiertelność. Mimo że autor był znanym i cenionym profesorem medycyny, to pozycje które napisał wybiegają daleko poza jej ramy. To synteza tej dziedziny z kulturą, historią, człowieczeństwem. Nie mogę się doczekać podróży poprzez ten ciekawy, choć skomplikowany świat z autorem nazwanym na okładce jednej z książek wielkim humanistą. Dlaczego nie mogę się doczekać? Bo humanistów, takich z prawdziwego zdarzenia, ludzi renesansu, naprawdę dzisiaj zaczyna brakować...

3. Małgorzata Szejnert, Czarny ogród (wyd. Znak)
fot. autor bloga
Od tej książki się wszystko zaczęło, moja świadomość istnienia Małgorzaty Szejnert. Paradoksem jest, że jej jeszcze nie przeczytałam. Tym bardziej, że mówi o Śląsku, Katowicach, czy idąc jeszcze precyzyjniej - o Giszowcu i Nikiszowcu. Kiedyś dzielnice zapomniane, teraz stają się coraz większą atrakcją, tak jak mnie wydaje się atrakcją książka Małgorzaty Szejnert - przyzwoicie wydany przewodnik po historii mojego regionu. Jestem pewna, że się nie zawiodę - w końcu nie bez powodu trzymam za panią Szejnert kciuki przy każdej jej nominacji do nagrody Nike.

4. G.M. Gilbert, Dziennik norymberski (wyd. Świat Książki)
fot. autor bloga
Nie można powiedzieć, że temat poruszany w książce jest tematem niezbadanym. Procesy norymberskie były wielokrotnie opisywane przez historyków i badaczy. A jednak ja bardzo czekam na zapoznanie się właśnie z tą publikacją, stworzoną przez psychologa więziennego, choć wiem, że będzie to lektura trudna i ciężka. Obcowanie z takim złem, jakim byli oskarżeni w tych procesach, nawet przez karty książki, w pewnych momentach staje się pewnie traumatyczne. A jednak jest to pewien kawałek, cegiełka, którą dołożę to moich poszukiwań odpowiedzi na pytanie o mechanizmy kierujące człowiekiem biorącym udział w masowych zbrodniach, ludobójstwie.

5. Marcin Zaręba, Wielka Trwoga. Polska 1944 - 1947. Ludowa reakcja na kryzys (wyd. Znak, Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk)
fot. autor bloga
Czerwonoarmiści, sprzedajni milicjanci, dezerterzy, bandyci, setki tysięcy kalek, sierot i żebraków. Nie mówi się o tym na lekcjach historii, nielicznym zdarza się poruszyć ten temat w książce czy filmie. A jednak ten okres w polskich dziejach XX wieku istniał i do teraz powinien boleć, choć coraz rzadziej zdajemy sobie z niego sprawę. To ważne świadectwo o zapomnianych czasach, choć z drugiej strony na pewno wstrząśnie i da do myślenia. I od razu odpowiadam, że czytanie traumatycznych książek to nie jest mój sposób pokuty, tylko pewne budowanie wiedzy o świecie. I tak, lubię też wesołe książki.

Bonus

Antologia. Najpiękniejsze śląskie słowa (wyd. Agora SA, Muzeum Śląskie)
fot.autor bloga
Trudno mówić o czytaniu takiej trochę słownikowej pozycji. Ale z drugiej strony, z wielką chęcią sięgam po to zawsze, gdy jestem w domu. I za każdym razem się dziwię: Co, to jest śląskie słowo?



Komentarze

Popularne posty