Anioły jedzą trzy razy dziennie, książkę Grażyny Jagielskiej można raz przeczytać


pierwsza książka na Kindlu/fot. autor bloga
Grażyna Jagielska, Anioły jedzą trzy razy dziennie.  147 dni w psychiatryku
Wydawnictwo Znak 2014
s. 208

Pojawienie się Grażyny Jagielskiej, żony Wojciecha Jagielskiego (może i nieładnie określać panią Grażynę przez pryzmat męża, ale co zrobić, gdy jej książki zostały napisane właśnie w związku z jego pracą i wpływem tej pracy tak na ich małżeństwo, jak i na samą autorkę) w gronie literatów nie spotkało się z moją wielką radością i wyczekiwaniem na lekturę. Miłość z kamienia celowo ominęłam i nie miałam ochoty jej czytać. Wojciech Jagielski to dla mnie mistrz reportażu i, co tu dużo ukrywać, nie miałam zamiaru ani wchodzić w jego prywatne sprawy, ani w jakikolwiek sposób go demitologizować. Różnym splotem wydarzeń, a może i z uwagi na znaną wszystkim przewrotność losu, pierwszą książką jednak, jaka pojawiła mi się na czytniku, była Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku.

Skoro się pojawiła, to zdecydowałam się po nią sięgnąć. Prawdopodobnie było to kiedyś podczas czasochłonnych rehabilitacji, kiedy temat szpitala psychiatrycznego, tak różny przecież od leczenia ortopedycznego, wydał mi się jednak w jakiś sposób bliski.  

Grażyna Jagielska w Anioły jedzą trzy razy dziennie opisuje taki właśnie szpital z punktu widzenia uczestnika prowadzonej tam terapii. Wraz z nią są dwie grupy pacjentów - żołnierze po powrocie z zagranicznych misji oraz cywile, którzy w pewnym momencie życia nie poradzili sobie z otaczającą ich rzeczywistością. Autorka powoli i niemal niezauważalnie wprowadza czytelnika na oddział, stopniowo przedstawia bohaterów pozostawiając jednak pewne niedopowiedzenia, tak abyśmy mogli zastanawiać się, jaką to tajemnicę kryją poszczególne postacie, co sprawiło, że znaleźli się oni w takim miejscu.

Nie można odmówić Grażynie Jagielskiej lekkości pióra nawet w sprawach tak trudnych i intymnych. Przez książkę można by przepływać, gdyby nie konieczność zatrzymania się na chwilę i zastanowienia się nad tym, czy i nas taka wizyta na oddziale psychiatrycznym może spotkać. Historie cywilów przestawiane przez Jagielską są niejednokrotnie drastyczne w swoim braku drastyczności i przez to mogą  wprawić czytelnika w zadumę.

Wojciech Jagielski jest mi bliższy/fot. autor bloga
Inaczej rzecz się ma z fragmentami dotyczącymi żołnierzy powracających z misji. Czytelnik, jeśli nie jest z jakikolwiek sposób związany z wojskiem, zastanowi się może po raz pierwszy w życiu, co dzieje się z młodymi chłopakami, którzy powracają z Iraku czy Afganistanu, gdzie często przeżyli coś, na co nie byli przygotowani. A po przyjeździe do Polski trudno o  natychmiastową, fachową i długofalową pomoc, taką aby pomogła pozbyć się nabytych podczas misji traum.

Niezależnie od osoby bohatera, autorka w pewien sposób skromnie, z zachowaniem dystansu i bez zbytniej egzaltacji prezentuje nam jego losy i postawę, sukcesy i porażki oraz przeciwności, z którymi musi zmagać się na co dzień. W podobny sposób traktuje siebie, choć ma się wrażenie, że jej temat jest tematem marginalnym. Nie ma harkoru, jest porządna historia.

Gdzieś przeczytałam, że Lot nad kukułczym gniazdem to to nie jest, i ktoś kto to powiedział/napisał (jak odnajdę autora to zrobię przypis, obiecuję!) miał absolutną rację. Od siebie mogę tylko dodać, że poza tym jest nieźle, więc i tak przeczytać warto. Spodziewanie się wybitnej literatury jest jednak w przypadku Anioły jedzą trzy razy dziennie za wysoko postawioną poprzeczką.
ocena: 7,5/10

Komentarze

Popularne posty