Ciemno, prawie noc Joanny Bator - w 2013 roku Nike, w 2014 roku moje uwielbienie!

okładka nie zachęcała/fot. autor bloga
 Joanna Bator, Ciemno, prawie noc
Grupa Wydawnicza Foksal (Wydawnictwo W.A.B.), 2013
s. 526

Pamiętam swoje zdziwienie, gdy w zeszłym roku usłyszałam, że to Joanna Bator otrzymuje nagrodę Nike za powieść Ciemno, prawie noc. Zdziwienie, bo jakoś taka po prostu powieść nie pasowała mi do grona zwycięzców. A poza tym, z autorką miałam taki problem, że przed przeczytaniem jakiejkolwiek napisanej przez nią książki zapoznałam się z kilkoma wywiadami i nie wyrobiłam sobie o Joannie Bator najlepszego zdania. W końcu, podczas długoweekendowej choroby chwyciłam za Ciemno, prawie noc i ... przepadłam.

Tak, można powiedzieć, że Ciemno, prawie noc jest tylko powieścią. Co więcej, ani to powieść monumentalna, ani wielka saga. W Ciemno, prawie noc dominuje wątek kryminalny - główna bohaterka, dziennikarka Alicja Tabor, powraca do rodzinnego Wałbrzycha aby opisać zagadkę zniknięcia bez wieści trojga dzieci. Na swojej drodze spotka dawno niewidzianych znajomych, pozna nowe postacie, które wpłyną nie tylko na jej pracę i z Wałbrzycha, mimo dużych chęci, wyjechać nie będzie mogła. Stare kąty pozwolą jej na wspominanie przeszłości, a czytelnikowi na poznawanie historii głównej bohaterki. 

Mimo ewidentnie kryminalnego tła powiedzieć o Ciemno, prawie noc, że jest wyłącznie kryminałem to nic nie powiedzieć. Wyżej wskazałam, że jest tylko powieścią. Prawda, ale powieścią, która bardzo nobilituje ten gatunek. Mam takie ciche marzenie, żeby każdą powieść czytało się tak jak Ciemno, prawie noc, a każdy kryminał był tak trzymający w napięciu. 

Trzeba Joannie Bator przyznać, że udało się jej przygotować fabułę, która w tym napięciu trzyma właściwie od pierwszych do ostatnich kart książki. Plastyczność opisu powoduje, że czytelnik czuje się niemal jak na spacerze po Wałbrzychu (który jednak w swojej konstrukcji wydaje się trochę surrealistyczny) i potrafi sobie bez problemu wyobrazić każdego z bohaterów.  Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że przez Ciemno, prawie noc niemal się przepływa. I stosuje się zasadę jeszcze jeden rozdział...

Nie mogę jednak nie przyczepić się do niewielkiego w sumie szczegółu - trzy razy w książce pojawia się rozdział Bluzg z odpowiednim numerem, który stanowi zapis komentarzy internetowych, jakie zamieszczane są po artykułami w sieci. Pomysł bardzo trafiony, tym bardziej, że ma on znaczenie dla opowiadanej historii, jednak same komentarze są miejscami do siebie podobne, a przez to rozdziały ciut za długie i nudnawe. Zdecydowanie znajduje tu zastosowanie zasada - co za dużo...

Z drugiej strony nie mogę nie docenić pewnej konsekwencji przy słowotwórczych zapędach autorki
Morfina dostała Nike czytelników/fot. autor bloga
uzewnętrznionych w książce. Joanna Bator idealnie stosuje nowe wyrazy powstające w głowach konkretnych, właściwie do takich pomysłów dobranych, bohaterów. Jest to niewątpliwy, kolejny smaczek książki.

Przyznam - Ciemno, prawie noc trochę na półce przeleżało, dopóki koleżanka nie podzieliła się ze mną swoim zachwytem nad książką i dopóki Elif Safak, przewidziana na listopadowy wieczór, mi po prostu nie siadła. Dzięki temu potwierdziłam swoje przekonanie, że nagroda Nike, jakkolwiek czasem kontrowersyjna, trafia do właściwych autorów. Cieszę się też, że wzrósł na tę publikację popyt - dzięki temu wydano ją z nową, lepszą okładką, bo ta z pierwszego wydania, co widać na załączonym obrazku, nie zachwyca. 

Na marginesie powiem, że jeśli ktoś szuka wciągającej książki na święta, która niekoniecznie będzie miła i przyjemna, to Ciemo, prawie noc nadaje się perfekcyjnie.

ocena: 9/10

Komentarze

Popularne posty