Pieć książek, które bardzo chciałabym przeczytać i czuję że powinnam, a z jakiegoś powodu tego jeszcze nie zrobiłam - wersja tradycyjna
nowa piątka z dziwnym kluczem/fot. autor bloga |
Wracam z cyklem Pięć książek, które... ! Tym razem idea może być trochę zagmatwana, więc tłumacząc powiem najprościej - wybrałam te pozycje, które łypią z półki na mnie z wyrzutem, które czuję, że powinny być przeze mnie przeczytane, a z jakichś błahych i niebędących żadnym usprawiedliwieniem powodów przeczytane nie zostały. Co więcej, wiem że bardzo chcę te książki przeczytać. Taki paradoks, ale dobrze wiecie, że podobne sytuacje zdarzają się często. Dziś wersja dotycząca książek papierowych. Za jakiś czas zabiorę się za e-booki, bo tam też jest w czym wybierać.
1. Ed Vulliamy, Ameksyka. Wojna wzdłuż granicy (wyd. Wydawnictwo Czarne)
fot. autor bloga |
Nagroda im. Kapuścińskiego powinna być najlepszą rekomendacją. Ameksyka ma wszystkie cechy, żeby być książką, po którą chcę sięgnąć - ciekawy temat, dobre recenzje, jest reportażem. I może właśnie tu jest pies pogrzebany. Posiadam ją w wydaniu papierowym i szkoda mi ją niszczyć w torebce, zresztą poza domem czytam na czytniku. W domu natomiast jestem zbyt zmęczona, żeby sięgać po wymagającą lekturę, a na domiar złego zawsze trafię na jakiś krótszy reportaż i mówię sobie, że jeszcze jeden drobny przed Ameksyką i już na pewno po nią sięgnę. I tak od lat.
2. John Steinbeck, Pastwiska niebieskie. Złota czara. Nieznanemu bogu (wyd. Prószyński Media)
fot. autor bloga |
Po lekturze Myszy i ludzi zakochałam się w prozie Steinbecka, czemu zresztą dałam wyraz na blogu. Dlatego jeszcze przed premierą zakupiłam książkę Pastwiska niebieskie.... Ale, nie wiem dlaczego, w głowie zrodziło mi się, że przed jej lekturą chcę przeczytać Grona gniewu tegoż autora. Z uporem postawiłam na tym, że chcę ją mieć na półce i to w wersji papierowej. Spiętrzyłam problemy i teraz, mimo że do prozy Steinbecka ciągnie mnie jak cholera, poluje na te Grona gniewu w rozsądnej cenie.
3. Alice Munro, Za kogo ty się uważasz? (wyd. Grupa Wydawnicza Foksal Sp. z o.o./W.A.B.)
fot. autor bloga |
Już znamy nazwisko nowego noblisty z dziedziny literatury, znowu muszę przyznać, że jego twórczość jest mi obca, a tu jeszcze nie nadrobiłam zaległości z zeszłego roku. Przyznam, że do literatury Alice Munro specjalnie mnie nie ciągnęło, a okładki skutecznie mnie zniechęcały, ale jednak czuję, że trzeba się zapoznać. Tak żeby mieć czyste sumienie, jak najszybciej.
4. Anna K. Kłys, Brudne serca. Jak zafałszowaliśmy historię chłopców z lasu i ubeków (wyd. Wielka Litera)
fot. autor bloga |
Pamiętam, że niemal z zapartym tchem słuchałam audycji Z najwyższej półki dotyczącej tej książki. Pamiętam też, że wtedy mój M. od Redaktora Nogasia ją otrzymał. Stanęła na półce i ... zawsze jest zły moment. Patrzę na nią co jakiś czas i zawsze wtedy myślę, że nie dzisiaj, za ciężka. I tak czeka na swój dzień, kiedy będę mogła zmierzyć się z historią trudną, w tym dotykającą bezpośrednio samej autorki. Nie wiem dlaczego, ale w tym wypadku jest mi szczególnie wstyd, że jeszcze nie przeczytałam.
5. Małgorzata Szejnert, My, właściciele Teksasu. Reportaże z PRL-u (wyd. Wydawnictwo Znak)
fot. autor bloga |
Oj, upatrzyłam sobie tę książkę już jakiś czas temu i zakup był jednym z jaśniejszych punktów wakacji. Polska rzeczywistość minionych czasów kusi z półki niemal codziennie. Ale obiecałam sobie, że przed tą pozycją przeczytam Wyspę klucz (kolejność kupowania!), a że przed tym czeka jeszcze sporo innych książek (kolejność kupowania!).... no i tak się męczę od lipca. Ale coś czuję, że się przełamię, bo My, właściciele Teksasu nie daje mi spokoju.
Każdy ma takie książkowe wyrzuty sumienia i pewnie często są nimi nagrodzone/nagrodzeni powieści/autorzy. ;) Do Munro też się zbieram od dawna, ale jeszcze nie nadszedł jej czas. A z półki zerka na mnie Szostak, o którym słyszałam już wiele dobrego.
OdpowiedzUsuń