Dochodzenie Marka Hewsona - czy książka oparta na serialowym pomyśle może być dobra?

Dochodzenie/fot. autor bloga
 Mark Hewson, Dochodzenie
Wydawnictwo Marginesy, 2013
s. 800

Co pewien czas, niczym mantrę powtarzałam, że z chęcią sięgnęłabym po dobry kryminał. Z drugiej strony, z niewiadomych powodów, omijałam stojące na półce Dochodzenie Marka Hewsona. Że dosyć grube, nieporęczne, a czy na pewno mi się spodoba.... tak sobie stało. Aż pod wpływem chwili sięgnęłam po tę pozycję, zabrałam na weekendowy wyjazd i już nie było odwrotu, wciągnęło mnie Dochodzenie bez reszty.

Pomysł na fabułę nie jest skomplikowany. Mamy trupa, specyficzną policjantkę - Sarah Lund, jej szefów i współpracowników, rodzinę skrywającą swoją tajemnicę, wiele niedopowiedzeń, na których rozwiązanie czeka się wiele stron i lokalną politykę w tle. Nie brzmi odkrywczo?

A jednak, w sposobie konstruowania napięcia, wprowadzania nowych wątków, wodzenia czytelnika za nos jest coś tak niesamowitego, że trudno się od Dochodzenia oderwać. Mark Hewson w książce pokazuje, że nawet jeśli nie jest mistrzem suspensu (nie chcę rzucać tak górnolotnych komplementów), to na pewno jest bardzo dobrym rzemieślnikiem w tym zakresie. Książka jest bowiem bardzo równa, trudno o strony, które chciałoby się ominąć krzycząc "nuda!". Napięcie także budowane jest w taki sposób, żeby czytelnika trzymać w ciągłej niepewności. I kiedy już jest przekonany, że to dana osoba zabiła - mamy niezbite dowody, motyw - cała układanka się rozpada. Po kilkuset stronach lektury już każdy może być podejrzany, a czytelnik zaczyna już układać i zakładać najbardziej nieprawdopodobne scenariusze zdarzeń.
kolejna książka już czeka na lekturę/fot. autor bloga


Zgrabny jest też język użyty przez autora (lub tłumacza). Książkę czyta się bardzo płynnie, choć arcydzieła lingwistycznego oczywiście spodziewać się nie można. Ale korektorsko Dochodzenie opracowane jest solidnie.

Do serialu The Killing porównać Dochodzenia nie mogę, gdyż niestety go nie widziałam. Z drugiej strony może i dobrze, bo wtedy pewnie po książkę bym nie sięgnęła. Mogę natomiast przytoczyć moją przygodę z Dochodzeniem - gdzieś w drugiej połowie lektury zdarzyło mi się krzyknąć ze zdziwienia, kiedy nagle zdarzyło się coś, czego się nie spodziewałam. Mój M. siedzący obok sam podskoczył z pytaniem, czy coś mi się stało. Już spokojniej zapewniłam go, że nie, tylko że to co się zdarzyło w Dochodzeniu mnie zaskoczyło. Nigdy nie krzyczałaś czytając - powiedział M. - więc chyba naprawdę to jest dobra książka.

Naprawdę, to jest dobra książka. W sam raz na letni wyjazd i niezobowiązującą lekturę. Kupiłam już Dochodzenie 2 i planuje je przeczytać podczas mojego urlopu. Choć z drugiej strony, trochę bałam się chodzić sama w domu wieczorem przy lekturze Dochodzenia (wiem, wiem, mięczak ze mnie), a że urlop spędzać będę w lesie, to chyba się jeszcze zastanowię... Żartuję, nie będę się zastanawiać, już nie mogę się doczekać!

ocena: 8/10


Komentarze

Popularne posty