Czy Śląskie Targi Książki będą targami z prawdziwego zdarzenia?

(źródło:materiały prasowe organizatora)
Dwa lata temu opowiadałam, co się działo i jak wyglądały Targi Książki w Katowicach. Rok temu sobie i Wam już odpuściłam tej wątpliwej przyjemności (opisywania, bo na Targach byłam) - w pierwszym rzędzie rzucały się w oczy fotele masujące i narty, wydawnictw było jak na lekarstwo, podobnie zresztą jak odwiedzających. Nie że nic nie kupiliśmy, bo coś się trafiło, ale czuliśmy się bardziej jak na wyprzedaży w hipermarkecie niż na branżowych targach. Po doświadczeniach z Targami Książki w Krakowie było mi po prostu przykro, że w mieście w którym mieszkam, części wielkiej aglomeracji, taka bida z nędzą.

W tym roku w okolicach października ogarnął mnie smutek podwójny - o Targach nic nie wspominano i nie mogłam odżałować, że w imprezie w Krakowie nie mogę brać udziału. Pierwsza myśl? No tak, skończyło się udawanie, że Katowice organizują targi dla spragnionych literatury.

W jednym się nie myliłam - udawanie, tak przynajmniej wynika z zapowiedzi, się faktycznie skończyło. Od wczoraj na terenie Międzynarodowego Centrum Kongresowego (obok Spodka i siedziby NOSPR) odbywają się pierwsze Śląskie Targi Książki. Czyli zapominamy o tym co było, a czym chwalić się nie można, i zaczynamy z czystą kartą.

Strona internetowa imprezy zapowiada, że będzie czym tę czystą kartę zapełniać.

Po pierwsze - spotkania z autorami. Podam tylko niektórych, pełny plan w odpowiedniej zakładce: Szczepan Twardoch, Ewa Winnicka, Mariusz Szczygieł, Ziemowit Szczerek, Prof. Jerzy Bralczyk, Małgorzata Szejnert, Michał Ogórek, Wit Szostak, Weronika Murek i wielu innych. Oczywiście, mogło być więcej, ale dla spragnionego czytelnika to i tak bardzo wiele.


Po drugie - stoiska konkretnych wystawców. Rany, aż się buzia cieszy i portfel płacze. Z kręgu moich potencjalnych zainteresowań: Wydawnictwo Czarne, Dowody na Istnienie, Wydawnictwo Znak, Wydawnictwo Literackie, Instytut Reportażu, Wydawnictwo Świat Książki... i wiele, wiele innych. Łącznie kilkudziesięciu (z naciskiem na łał, jak dużo!) wystawców z mniejszych i większych wydawnictw i instytucji które, co w latach poprzednich w Katowicach nie było regułą, mają wiele wspólnego z książkami i czytelnictwem. Po raz pierwszy w przypadku stolicy Śląska nie zastanawiam się, czy na tych trzech ciekawych stoiskach coś znajdę dla siebie, tylko czy dam radę wszystko zobaczyć. Jej!
tak było kiedyś/fot. autor bloga

W końcu - trochę imprez towarzyszących. Od wymiany książek (mam już przygotowanych kilka tytułów na wymianę), szeregu wydarzeń dla dzieciaków, poprzez I Ogólnopolską Konferencję Księgarstwa aż do Konferencji Moda na czytanie. Moda na zdrowie. Moda na eko.. Jest w czym wybierać tylko aż szkoda, że tyle wydarzeń ma miejsce w piątek, kiedy statystyczna ja jestem w pracy. Ale nie narzekam, bo i tak trafię na targi dopiero w niedzielę.

Oczywiście, wszystko wyjdzie w praniu i w poniedziałek będzie można wstępnie podsumować, czy Śląskie Targi Książki maja potencjał, aby na stałe zapisać się w kalendarzu dużych imprezy czytelniczych w Polsce. Mój niepokój budzi jedna rzecz - ja się o tych Targach dowiedziałam, bo ich z uporem maniaka poszukiwałam. Wiedziałam, że się jesienią odbywały i co pewien czas przeszukiwałam Internet aby coś na ten temat znaleźć. Raz o Targach usłyszałam w radio i raz przeczytałam niewielki artykuł w Internecie. Trochę po mieście chodzę i pytam - gdzie reklamy, banery, zachęty? Jak statystyczny Ślązak ma się o Targach dowiedzieć? Chyba organizatorzy nie pokładają tak wielkiej nadziei w marketingu szeptanym lub z przypadkowym przechodzeniu tabunów czytelników obok miejsca Targów, tak aby przez przypadek wzięli w nich udział? Trochę się obawiam frekwencji, ale pocieszam się, że może nie chodzę w te miejsca, gdzie informacje o Targach jednak zostały powieszone.

A, czy mówiłam że wstęp bezpłatny? Do zobaczenia!

Komentarze

Popularne posty