Ostatnia arystokratka czyli czesko-arystokratyczny dowcip

fot. autor bloga
 Evžen Boček, Ostatnia arystokratka
Wydawnictwo Stara Szkoła, 2015
s.254


Kurcze, kurcze, kurcze.... jednak prawdziwe życie, szczególnie w towarzystwie gruntownego remontu i przeprowadzki zabiera cały wolny czas. Ale już jestem na finiszu, po rozpakowaniu góry książek, mogę zatem we względnym spokoju powrócić do czytania i recenzowania. Na pierwszy ogień pozycja wydana jakiś czas temu, ale z uwagi na to, że właśnie sięgnęłam po jej kolejną część, chętnie wrócę do jej zrecenzowania. 

Wyjątkowo lubię naszych południowych sąsiadów - za Pragę, filmy, język, piwo, czekoladę Studentską i poczucie humoru. Z wielką nadzieją, ale i z niemałymi obawami sięgnęłam po Ostatnią arystokratkę Evžena Boček (rany, czy i jak to się odmienia?) będącą pierwszą częścią cyklu zwanego po prostu Arystokratka. Z nadzieją, bo zapowiadała się całkiem nieźle, z obawami, gdyż lekkie, humorystyczne książki to nie jest do końca moja bajka. Zastanawiałam się, czy podczas lektury poczuję, że książka jest zabawno-śmieszna, czy raczej śmieszna w żenujący sposób?


Postanowiłam, w ramach wczuwania się w klimat, przeczytać Ostatnią arystokratkę podczas podróży powrotnej z Pragi (prawda, że nie może być lepiej?). Jazdę umilała mi historia rodziny przyjeżdżającej ze Stanów Zjednoczonych do Czech celem objęcia rodzinnego majątku - zamku w Kostce. Do pomocy w odnalezieniu się w roli zapomnianych czeskich arystokratów bohaterowie mają personel przebywający na ich włościach, prawnika zajmującego się legalną stroną przedsięwzięcia, oraz szereg innych postaci pojawiających się na kartach powieści wraz z rozwojem fabuły. A, i turystów, ale turyści zwiedzający zamek (bo przecież nawet arystokracja musi na siebie zarabiać) to według niektórych bohaterów muflony, co jest synonimem najgorszej zarazy, jaka może spaść na człowieka. Nad wszystkim krąży metafizycznie postać Heleny Vondráčkovej

Bohaterowie, właściwie bez wyjątku, są barwnymi postaciami, uposażonymi w charakterystyczne dla nich cechy i zachowania, które powodują powstanie spięć i zabawnych/niezręcznych sytuacji. Tym bardziej, że okoliczności nie wpływają pozytywnie na atmosferę zamkową - nie jest przecież rzeczą prostą funkcjonować z obcymi osobami w jednym pomieszczeniu (kuchni czy katakumbach), podobnie jak nie jest łatwo stać się nagle czeskim arystokratą bez budżetu. Czy zakup dwóch dogów niemieckich wystarcza, by poczuć się jak elita społeczeństwa?

Ostatnia arystokratka wróciła z Pragi/fot. autor bloga
Przepis na fabułę Ostatniej arystokratki jest prosty, nawet oczywisty - od pierwszych stron czytelnik domyśla się, że jeśli coś może pójść nie tak jak powinno, to zapewne właśnie tak się stanie, tym bardziej jeśli weźmie się pod uwagę postawy życiowe bohaterów. A jednak, mimo takiej banalności konstrukcji, książki czyta się ją jednym tchem i trudno powstrzymać wybuchy śmiechu. Akcja jest wartka, świetnie zbudowana, a komiczne sytuacje i tarapaty głównych bohaterów są po prostu wyjątkowo zabawne. Zastosowanie przez autora uproszczenia w budowie postaci poprzez wyeksponowanie ich najbardziej dziwacznych czy odjechanych cech charakteru sprowadza niejednokrotnie ich perypetie gdzieś do granic absurdu (w tym miejscu mruga okiem Vondráčková). Ale z drugiej strony, wychodząc ponad dosłowność fabuły, można zobaczyć też mrugnięcie okiem samego autora, który tworzy, może i  sarkastyczny oraz odbity w krzywym zwierciadle, portret Czechów, z ich przywarami i specyfiką zachowania.   

Zdradziłam, że zabrałam się za czytanie kolejnego tomu - Arystokratki w ukropie. Rekomendacja dotycząca Ostatniej arystokratki musi być zatem pozytywna. Nie jest to dzieło wybitne, ale też nie o to chodzi. Książka ta jest po prostu świetnym czytadłem (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) na niedzielne popołudnie lub długą podróż. Tylko z tą podróżą proszę uważać, chyba że komuś nie przeszkadza tłumaczenie przed współpasażerami nagłych wybuchów śmiechu (ja założyłam słuchawki na uszy i udawałam, że nie widzę kierowanych w moją stronę spojrzeń, poza karcącym wzrokiem M.). 

ocena: 7,5/10 (takie mocne 7,5, naprawdę zasłużone)


Komentarze

Popularne posty