Ale dlaczego to wszystko jest lekko dziwne? Spotkanie z Jerzym Radziwiłowiczem
rozmazani bohaterowie spotkania/fot. autor bloga |
W ostatnim tygodniu działo się sporo. Wręczono Paszporty Polityki, spadł spory śnieg, wydano kilka książek i okazało się, że wyprzedaż w internetowej witrynie sklepu Matras trwa dalej. Ale najważniejsze ( tydzień temu, ale naprawdę nie było kiedy się tym zająć, a lepiej późno itd.) było spotkanie z ... Jerzym Radziwiłowiczem! W piątek, jedenastego stycznia, w krakowskiej PWST.
Pan Jerzy jest jednym z moich ulubionych aktorów i mówię o tym wszem i wobec. Jego głosu mogłabym słuchać godzinami (gdyby maniakalnie nagrywał audiobooki mogłoby się okazać, że zrezygnowałabym z tradycyjnych książek). Dlatego gdy ukazał się wywiad – rzeka z tym aktorem, niekoniecznie traktujący o samym występowaniu na scenie czy w filmie, to tak długo męczyłam M., aż w końcu mi go kupił. Niestety, przez głupie (tzn. generalnie mądre, ale w niektórych wypadkach głupie) postanowienie nierozpoczynania kolejnej książki bez skończenia następnej, Wszystko jest lekko dziwne czeka na swoją kolej. Ale do rzeczy.
trochę mniej rozmazani/fot. autor bloga |
Spotkanie tłumów nie przyciągnęło, ale może to i dobrze, bo
atmosfera była kameralna. Pytania od prowadzącej przeplatały się z tymi od
uczestników, co poprawiło dynamikę spotkania. Gościem wraz z panem Radziwiłowiczem
był autor wywiadu, czyli Łukasz Maciejewski. Wiadomo jednak, że główną uwagę
przyciągał Jerzy Radziwiłowicz. Mówił dużo lub nie – zależy czy pytanie „siadło”.
Ale zawsze mówił mądrze i ciekawie – o pracy aktora, o roli psychoanalityka, o
stosunku do seriali, w których gra, o prawie aktora do wypowiedzi na temat
ważny społecznie (w kontekście sprawy „Pokłosia” i Macieja Stuhra), o Teatrze
Narodowym w Kaniach i, przede wszystkim, razem z panem Maciejewskim, o pracy
nad książką.
trudne życie autora/ fot. autor bloga |
Po wypowiedziach obu panów i po przeczytanych już recenzjach
widać, że Jerzy Radziwiłowicz wydaje się być rozmówcą ciekawym, choć trudnym i
wymagającym. Żeby dowiedzieć się więcej, muszę w końcu sięgnąć po książkę, na
którą już wyczekującym wzrokiem spoglądam. A gdyby tak wyszedł audiobook (choć
generalnie wielkim fanem audiobooków nie jestem) i nie trzeba by było sobie
wyobrażać, jak pan Jerzy mówi zapisane na papierze kwestie. Ech….
owoce trudnego życia autora/fot. autor bloga |
Komentarze
Prześlij komentarz