Recenzja: Ludmiła Pietruszewska, Jest noc

stolikowe oczekiwanie na dalszą lekturę/fot. autor bloga
Ludmiła Pietruszewska, Jest noc
Wydawnictwo Czarne 2012
s. 128

Aż wstyd, że od tak dawna nie pojawiła się żadna nowa recenzja. I mimo że tłumaczyć się nie wypada, to biegnę donieść, że czasy były trudne (przeprowadzka i kolokwium), a teraz obiecuję poprawę niemal natychmiastową. Zacznę od niedawno zakończonej lektury, zatem na warsztat trafi Jest noc Ludmiły Pietruszewskiej. I choć na pierwszy rzut oka wydawać się może ona książką na pewno niewielką objętościowo, to ogrom przenoszonych treści wart jest zauważenia.

Fabuła sama w sobie skomplikowana nie jest - losy Anny Adrianowej, kobiety o wielu rolach: matki, babki, córki. Ciężko powiedzieć, która jest jej najbliższa, na pewno jednak nieraz te role na siebie się nałożą i bohaterka stanie przed jednym czy drugim dylematem. Narracja zakłada przedstawienie wydarzeń przez samą główną postać książki, która toczy swoisty monolog przeplatany cytatami z przeprowadzanych przez nią rozmów. Taki zabieg wymaga od czytelnika uwagi, Anna Adrianowa nie anonsuje bowiem wprowadzanych retrospekcji czy innych zabiegów pozwalających jej na dokładne przedstawienie historii.

Podczas czytania moja ocena zachowywała się niczym sinusoida. Raz nie mogłam się oderwać, po to aby na kilka dni zostawić książkę na stoliku. Monolog, swoisty strumień świadomości narratorki wymaga od czytelnika skupienia i śledzenia z uwagą wspomnień Anny Adrianowej. Czy można się pogubić? Na pewno, tym bardziej jeśli od początku chce się wszystko wiedzieć i kojarzyć. Ale w miarę czytania można nabrać jakiegoś rytmu i za autorką nadążać.

to nie jest książka na letnie popołudnia/fot. autor bloga
Lektura nie jest łatwa. Ciężko czyta się ją na kolanie, w środkach masowej komunikacji, gdy letnie słońce wpada przez okna autobusu, co ja próbowałam praktykować. Ciężko także odpowiedzieć na pytanie postronnych obserwatorów (a właściwie o czym jest ta książka?) tak, aby nie zabrzmiało to jak opis nudnej i przewidywalnej obyczajówki za pięć złotych. Tak naprawdę to ciężko nawet pisało mi się tę recenzję, do której przysiadałam chyba z pięć razy. Niemniej warto przeczytać Jest noc, bo to kawałeczek dobrze napisanej literatury.

Na marginesie tylko dodam, że Jest noc znalazło się w półfinale tegorocznego Angelusa - Literackiej Nagrody Europy Środkowej. I choć trzymam bardziej kciuki za inne tytuły, to cieszę się, że jury doceniło także książkę Ludmiły Pietruszewskiej.

Ocena: 7/10

Komentarze

Popularne posty