Powiatowa rewolucja moralna Pawła Smoleńskiego, czyli dobra robota i subiektywne "ale"

całkiem fajna okładka/fot. autor bloga
Paweł Smoleński, Powiatowa rewolucja moralna
Wydawnictwo Znak 2009
s. 220

Szykowałam się do tej książki długo i już nie mogłam się powstrzymać. Nigdy nie ukrywałam, że reportaż jest faworyzowanym przeze mnie gatunkiem, a zbiór krótkich reportaży wywołuje u mnie na twarzy niesamowity uśmiech. Dysponując wolnym sobotnim popołudniem, mimo kilku rozpoczętych książek, postanowiłam sięgnąć po Powiatową rewolucję moralną Pawła Smoleńskiego. Czy lektura tego zbioru spowodowała, że zmieniłam swoje zdanie, czy ciągle uważam, że Paweł Smolenski wydaje się bardzo mądrym życiowo gościem, z którym chętnie siadłabym do stolika i przy piwie porozmawiała o palących problemach świata i ludzkiej egzystencji?

Strasznie poprzednie zdanie brzmi pompatycznie, ale dobra, niech będzie i zostanie. Powiatowa rewolucja moralna na pewno taka pompatyczna nie jest. Jak autor zapowiedział, a ja po lekturze potwierdzam, bardziej interesowały gp lokalne rewolucje i drobne afery, codzienność popegeerowskich wsi i miasteczek. Czytelnik ma szansę zapoznać się z historiami, których nie znalazł może na pierwszych stronach gazet, ale które dla ich bohaterów mają ogromne znaczenie.

Kto oglądał film Yuma (ja miałam tę wątpliwą przyjemność, choć z drugiej strony, mogło być jeszcze gorzej) na pewno odnajdzie podobieństwo do przedstawionej w filmie historii jumania towarów za naszą zachodnią granicą w otwierającym tom reportażu Dziś wrzuta na Reichu. Przyznam, że ten tekst zrobił na mnie o wiele większe wrażenie niż Yuma. Moim faworytem jest też Spod palm do Paryża, reportaż o życiu w miejscu, o którym właściwie wszyscy już zapomnieli, o wsi, w której swojego czasu zasiedlono powięzienne baraki robotnikami rolnymi oraz A w Chełmie głęboka czerwonka, o dekomunizacji chełmskiej biblioteki i o podziale sił politycznych w tym mieście. Nie można jednak powiedzieć, że inne teksty są gorsze, każdy jeden to dowód na wielki talent autora - talent do stawiania kropki nad i, do celnych podsumowań i bardzo sprawnego ubierania w słowa spostrzeżeń dotyczących zdarzeń społecznych bez oceny postaw poszczególnych bohaterów czy zaistniałych zjawisk. Bo Paweł Smoleński dużo opisuje, ale rzadko ocenia.
a w tle książki, które za niedługo zostaną przedstawione/
fot. autor bloga

Spytacie, dlaczego ale w tytule notki? Ano dlatego, że trochę za dużo dla mnie w tej książce odniesień do polityki. Nie jest to absolutnie minus tego zbioru, przecież to także ważna część ludzkiego życia i często kwestie polityczne pchają człowieka do określonych działań. Subiektywne ale wynika z tego, że osobiście wolę reportaże, które mówią nie tyle o mieszkańcach małych miasteczek, ale o mieszkańcach małych miasteczek, którzy oderwani są od polityki, bo maja własne problemy, wydarzenia w życiu z którymi muszą się zmierzyć.

Niemniej, Powiatowa rewolucja moralna na pewno warta jest polecenia. Jakość warstwy językowej i merytorycznej każdego z zamieszczonych tekstów powoduje, że z książką zapoznaje się w bardzo przystępny sposób. Co nie znaczy, że lektura jest łatwa i przyjemna. Wydaje się, że autor wymaga od czytelnika podstawowej wiedzy o sytuacji politycznej kraju na przestrzeni lat czy o zmianach ustrojowych związanych z końcówką lat osiemdziesiątych. Mądra lektura, której autor pozostawia przestawiane przez siebie problemy do samodzielnej oceny przez czytelnika.

ocena: 7,5/10

Komentarze

  1. Polecam rozmawianie z Panem S. o palących problemach świata! ;)
    Jego książki polecam też. Szczególnie te o Izraelu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te o Izraelu czekają na przeczytanie, a "Powiatowa rewolucja..." była o tyle paląca, że trafiła na pierwszy ogień. Teraz na tapecie "Pochówek dla rezuna". A co do palących problemów (ile ognia jest w tym komentarzu!) to jak tylko spotkam Pana S. to nie zawaham się ani chwili... :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty