From Poznań with love, czyli jak uradowało mnie zawiniątko od Darii, która rysuje...

takie rzeczy!/fot. autor bloga
Mimo, że ten tydzień jakiś taki zalatany i śnieżny, na przekór faktycznej dacie, to znalazły się chwile radości, którymi mogę się tu pochwalić. No bo gdzie, jak nie tu!

W tym tygodniu, na początku, dotarło do mnie zawiniątko z Poznania. W środku znalazłam kubek z Dostojewskim, ołówki, zakładki, notes z kolorowymi, przylepnymi kartkami i kilka cukierków. Zwykłymi zakupami papierniczymi bym się jednak nie chwaliła. Wszystko to ze Sklepu z cytatami! Na ołówkach cytaty (M. przygarnął już jeden dla siebie, z Gombrowicza - Bywa, iż sobą zdumiewam siebie), na zakładkach cytaty i autorzy, na notesiku pewien pan, bardzo podobny do innego pana-grafomana i cytat - Żelazko jest gorące, gdy się nagrzeje.

Steinbeck na co dzień mieszka w bibliotece/fot. autor bloga
Bardzo chciałam mieć coś ze Sklepu z cytatami - fajne gadżety, niektóre zabawne. Teraz zbieram na kolejne rzeczy (torba, marzy mi się torba!) i czekam, aż ktoś znowu ruszy do Poznania. 

Przy okazji - naprawdę przeprosiłam się z biblioteką, mają tam fantastyczne książki leżące i czekające na czytelnika, a ponieważ, jak wykazują badania, Polacy nie czytają, to leży ich tyle, że ciężko się zdecydować. Choć z drugiej strony, do książek Pilcha, Twardocha i Mo Yana trzeba się ustawić w długaśnej kolejce. Może wcześniej uda się je gdzieś upolować...

Komentarze

Popularne posty